Lubimy biegać na nartach. Może akurat „bieganie” jest zbyt agresywną formą , więc raczej określę to „szybkim poruszaniem się  na nartach biegowych”. I brzmi dobrze. W tym roku, czyli w 2016, postanowiliśmy pojechać gdzieś dalej niż do Jakuszyc. Poprzez koneksje rodzinne Wioli wybraliśmy miejscowość Habischried w Niemczech w regionie Lasu Bawarskiego. Wyjechaliśmy 18 stycznia, w kilka godzin pokonaliśmy bezproblemowo 550 km.Wyjeżdżaliśmy w deszczową pogodę a na miejscu był świeżutki biały śnieg, jak w bajce

[google_map_easy id=”1″]

• Zakwaterowaliśmy się w pensjonacie  u pani Katarzyny  –  „FEWO – KATI „. W obiekcie było wszystko co potrzebują turyści, fajne łóżka, w pełni wyposażona kuchnia, toaleta z natryskiem, czyli luksus. Z tarasu widok na Geisskopf , najważniejszą górę w okolicy. Zapasy żywności wzięliśmy ze sobą, więc nie musieliśmy korzystać z niemieckich cen.
• Trasy do biegania na nartach zaczynały się kilkaset metrów od kwatery. Po prostu braliśmy deski pod pachy i szliśmy na trasy. A trasy utrzymane w doskonałym stanie. Codziennie ratrak robi ślady na kilkudziesięciu kilometrach tras.My przejchaliśmy około 60 km w ciągu pięciu dni. Jesteśmy zachwyceni tymi terenami.
• Geisskopf – góra z której żyje klika miejscowości położonych w jej pobliżu. Zimą znajduje się kilka wyciągów orczykowych  i jeden krzesełkowy, Kilka tras zjazdowych, łatwiejsze i trudniejsze. Wkoło góry prowadzą trasy biegowe, z pięknymi widokami. Latem zaś Geisskopf jest mekka rowerzystów.Na zboczach są trasy trialowe, wystarczy wsiąść na wyciąg krzesełkowy z rowerem, a z powrotem zjeżdża się trasami od łatwych do ekstremalnych. Strona ośrodka jest tutaj
• Zabytki. My zwiedziliśmy zamek Weissenstein  oraz instalację która nazywa się „szklany las”  glaeserner-wald.de  a jest to szklana imitacja naturalnych drzew. W drodze powrotne zwiedziliśmy Wallhalę  w Ratyzbonie.